Autor |
Nemesis
Mod

Dołączył: 21 Lip 2007
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Konohy D;
Pią 19:50, 03 Sie 2007
|
|
Wiadomość |
|
Jako, że moje forum spada na psy, i nikt nie chce na nie wchodzić, może napiszę mój Fan'Fick tutaj, gdzie jest większy ruch.
Założę się, że i tu nikt nie będzie tego czytał, ale przynajmniej będę miała tę satysfakcję, i nadzieję, że stanie się cud...
Mój Fan'fick jest - w pewnym sensie - połączeniem w większej części Naruto, z mniejszym uidziałem FMA (bardzo niewielkim).
Więc... chyba mogę zaczynać...?
Proszę o szczere oceny. Nie bójcie się krytykować, jeśli się coś nie podoba, ale nie besztajcie bezpodstawnie. I proszę nie pisać 'Fajne / głupie opowiadanie'. Za każdym razem proszę o uzasadnienie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciemny pokój wypełniło wątłe światełko barwy krwi. Zaczęło powoli oświetlać Krąg i rozłożone na nim puste, niezarysowane zwoje. Pośrodku zwojów i piaskowych linii, z kórych utworzony był Krąg, siedziała niewysoka, młoda dziewczyna o brązowych włosach, które w świetle jej Chakry przybrały barwę fioletu. Dziewczyna co jakiś czas zmieniała ułożenie rąk, formując na zmianę pieczęcie barana, tygrysa i smoka. Za każdą zmianą pieczęci Chakra poszerzała się, i stawała się bardziej widoczna. Dziewczyna w skupieniu szeptała coś w rodzaju zaklęć. Nastąpił wybuch, otworzyła oczy, i w spokoju ogarnęła wzrokiem zwoje.
Wszystkie z nich, uformowane wokół Kręgu w sześciokąt, zalsniły czerwonym blaskiem, i wreszcie ujawniły to, co skrywały. Niczym na bilboardzie zaczęły powoli pojawiać się na nim neonowe, karmazynowe napisy, rozrysowane pieczęcie i stemple. Dziewczyna wstała - była niewysoka, musiała mieć około 14 lat - i, nie wychodząc za Krąg, zaczęła czytać po kolei każdy zwój. Zaczęła od tego naprzeciw niej, z zielonymi krawędziami. Potem, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, przeszła do czytania błękitnego, potem białego, pomarańczowego, czerwonego, żółtego. Kiedy powoli i uważnie przeczytała ich zawartość, przeszła do ostatniego, czarnego zwoju pergaminu.
Coś wyraźnie ją zaniepokoiło; na spokojnej, rozluźnionej twarzy pojawiły się ledwo widoczne zmarszczki. Marszczyła brwi jeszcze bardziej, aż w końcu z szeroko otwartymi oczyma odskoczyła jak poparzona od pergaminu z czarnymi brzegami. Potknęła się i zamazała piaskowe linie Kręgu.
Chakra znikneła, zwoje ponownie stały się puste, niezapisane. W pomieszczeniu zapanowała ta sama ciemność co parę minut temu.
Dziewczyna, ciężko oddychając oddaliła się od Kręgu, po tym, jak jeszcze bardziej, dla pewności, rozmazała jego granice. Uformowała pieczęć.
- Element ognia: Światło Feniksa!
Jej dłonie zaiskrzyły i wznieciły ogień, który, nawyraźniej, nie robił jej krzywdy, ani nie sprawiał bólu. Pokój stał się jasny, jak gdyby wpadły do niego promienie słońca, a przecież nie było jeszcze 3 w nocy. Opaska na jej czole zaczęła błyszczeć, wyraźnie przedstawiając symbol Wioski Ukrytej w Mgle. Jednakże na jej udzie pobłyskiwał ten sam, ze znakiem Konohy.
Dziewczyna podeszła do kąta, gdzie światłem z jej dłoni zapaliła pochodnię, po czym niwelując Element Ognia zabrała się za zwijanie zwojów. Sprzątnęła wszystkie 5, pozostawiając czarny na podłodze tak, jak leżał. Ściągnęła opaskę z czoła, tę na udzie pozostawiając na miejscu. Otworzyła drzwi prowadzące na oświetlony promieniami księżyca korytarz. Stanęła w miejscu przy jednym z wielkich okien, przyjrzała się dokładnie niewielkiemu laskowi położonego niedaleko świątyni, po czym weszła na okno, zrzuciła rytualną pelerynę i wyskoczyła z okna. Skacząc po dachach i czubkach pojedynczych iglastych drzewek ruszyła w stronę lasu.
NemesisEdit: A tu, niemniej nudna druga część.
Przystanęła wreszcie na najwyższej sośnie. Spojrzała z dziwnym wyrazem twarzy, wyrazem utęsknienia i żałości, na księzyc w pełni. Wiatr zachwiał czubkami drzew, a ona stała niewzruszona na najwyższych gałęziach wiginającego się nieznacznie drzewa.
Zawsze tak robiła, gdy chciała się uspokoić, lub gdy jej się po prostu nudziło. Tu miała możliwość odetchnąć, rozmyślać, marzyć...
Stała nieruchomo, aż nagle przeszły ją dreszcze - ogarnęły ją wspomnienia; oczami wyobrażni zobaczyła siebie w Akademii, jej przyjaciół Geninów, swoją sensei, swojego ojca, opaskę Kiri - gakure na jego czole...
Nieświadomie, wbrew własnej woli uśmiechnęła się do siebie, wciąż mając zamknięte oczy. Przypomniała sobie jej pierwszy test, i treningi TaiJutsu. Zabrane dzwoneczki, rozwalone pnie drzew... I pierwszą misję...
Wzdrygnęła się poraz drugi, smagana przyjemnym, chłodnym wiatrem. Uśmiech zniknał z jej twarzy, bo wyobraźnia wymknęła się spod kontroli.
Pierwsza misja. Jej sensei, i dwójka towarzyszy. Ten, który był jej tak bliski... Mgła. Kunai. Walka. Krew. Wszędzie pełno krwi...
Otworzyła szeroko oczy. Spuściła głowę, i wydała z siebie jakiś dziwny jęk.
"Nie będę płakać... Nie będę" - obiecała sobie.
Stała na drzewie dobrych parę godzin, nic nie robiąc. Nie zauważyła nawet, jak księżyc schował się za dachem Świątyni, a nad zalanymi miodowymi promieniami słońca drzewami wniosły się w niebo ranne ptaki.
Odwróciła się, rzuciła ostatnie spojrzenie na horyzont skryty za górami i pomknęła do domu.
Nie, tego nie można nazwać domem... Jej domem jest Konoha. Ale nie znajdzie tam już dla siebie miejsca. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie będzie miała nic wspólnego z Shinobi, misjami... Ale nagle poczuła, że w głębi duszy bardzo za tym tęskni, że wiele zrobiłaby, aby powrócić do dawnego życia...
Strach nie pozwalał jej jednak patrzeć za siebie...
Tego poranka postanowiła ostatecznie - będzie musiała podjąć wybór;
Albo zmusić strach do odejścia...
...albo pozwolić odejść wspomnieniom i marzeniom...
Post został pochwalony 0 razy
|
|